Król(owa) jest naga – pierwsze 100 dni rządu Beaty Szydło
Minęło 100 dni od zaprzysiężenia rządu Beaty Szydło. Choć to krótki okres, warto pokusić się o pierwsze podsumowania. Co rządy Prawa i Sprawiedliwości oznaczają dla Polski? Jakie będą konsekwencje ekonomiczne wprowadzanych rozwiązań? Czy Polakom będzie żyło się lepiej?
Autor: Roman Mańka
01.03.2016
Obietnice wyborcze a rzeczywistość
W kampanii wyborczej Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało „dobrą zmianę”, diagnozując sytuację społeczno-ekonomiczną Polski jako „ruinę”. Polacy uwierzyli w ten scenariusz, co nie było trudne, biorąc pod uwagę realne trudności w wielu obszarach życia. Rzeczywistość rozjechała się: dynamicznie rozwijająca się Polska metropolitalna kontrastuje z Polską powiatową, która nie nadąża za tempem przemian. Jednak czy lekarstwo nie okaże się gorsze od choroby? Czy nowa władza ma pomysł na Polskę?
Zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego, jałowe projekty parlamentarne i wywoływanie wojen ideologicznych sugerują, że niekoniecznie. Szuflady z gotowymi ustawami okazały się puste. Po raz kolejny do władzy doszła ekipa nieprzygotowana do rządzenia.
Program 500+
Polityka demograficzna jest w Polsce potrzebna. Wskaźnik dzietności jest alarmująco niski – w 2014 roku wyniósł 1,29, podczas gdy do zastępowalności pokoleń potrzeba 2,1. Trudno krytykować samą ideę programu 500+, ale diabeł tkwi w szczegółach.
Na dzietność wpływa wiele czynników: zamożność, jakość edukacji i opieki zdrowotnej, model kulturowy. Potrzebny jest cały katalog działań systemowych, a nie tylko pojedyncze kroki. Wydaje się, że niski wskaźnik dzietności w Polsce wynika z modelu kulturowego przyjętego po 1989 roku oraz z procesów pauperyzacji i braku pewności jutra.
Najlepszym sposobem na poprawę sytuacji demograficznej byłby wzrost gospodarczy, budowanie zamożności i dobrobytu, tworzenie sprawnych struktur ochrony zdrowia i edukacji, a także poprawa sytuacji na rynku pracy.
Program rządu PiS jest niesprawiedliwy (poza wyjątkami nie obejmuje pierwszego dziecka) i mało ofensywny. Bardziej petryfikuje obecną strukturę, niż ją modyfikuje. Jest drogi i suboptymalny – osiągnięte efekty będą niewspółmierne do kosztów. Lepszy byłby system dynamicznych dopłat do trojga dzieci, np. 300 zł na pierwsze, 500 zł na drugie, 800 zł na trzecie. Byłby droższy, ale efekty byłyby większe.
Podatki
System finansów publicznych w Polsce wymaga gruntownych reform. Obecny system jest niesprawiedliwy – opodatkowana jest przede wszystkim praca. Podatki płacą głównie ludzie biedni, a bogaci, korzystając z optymalizacji podatkowej, unikają ich płacenia. Nagminnie wyłudzany jest VAT.
Rząd PiS nie zapowiedział gruntownej reformy. Mówi się o uszczelnieniu VAT, ale to ambitne i nierealistyczne przedsięwzięcie. Wprowadzane są za to nowe daniny: podatek bankowy i podatek obrotowy. Oba mogą negatywnie wpłynąć na gospodarkę, obniżając atrakcyjność Polski dla inwestorów i akcję kredytową. Koszty zostaną przerzucone na klientów.
Doświadczenia wielu państw pokazują, że podwyższanie podatków niekoniecznie zwiększa dochody budżetowe. Krzywa Laffera ilustruje, że zależność ta jest odwrotnie proporcjonalna. Działania PiS idą w kierunku przeciwnym od pożądanego.
Reindustrializacja
O tempie rozwoju gospodarczego Polski zadecyduje poziom inwestycji prywatnych. Ważna jest nie tylko wielkość PKB, ale i jego struktura. W Polsce wciąż zbyt duży jest udział państwa we wzroście gospodarczym. To powoduje, że nominalne wartości PKB nie przekładają się na wzrost realny i nie budują dobrobytu.
Polski wzrost gospodarczy jest słabo odczuwalny. Wynika to ze zbyt dużego wpływu struktur państwa na gospodarkę. Rządowy program reindustrializacji jeszcze bardziej zwiększy udział państwa w gospodarce, co może powodować, że statystyczny wolumen PKB nie będzie adekwatny do realnych procesów.
Aktywność inwestycyjna państwa nigdy nie dorówna efektywności inwestycji prywatnych. Państwo powinno tworzyć warunki do jak najbardziej elastycznej działalności prywatnych podmiotów. Z reindustrializacją wiążą się trzy negatywne procesy: korupcja, klientelizm i marnotrawstwo. Podmiot prywatny zawsze wygra konkurencję z państwowym.
Minimalna stawka godzinowa
Bezrobocie i niskie płace w Polsce wynikają m.in. ze sztywnego kodeksu pracy i wysokiego opodatkowania pracy. Wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej przyniesie efekt odwrotny od zamierzonego – zwiększy bezrobocie i szarą strefę. Jedynie uelastycznienie kodeksu pracy i redukcja obciążeń fiskalnych mogą doprowadzić do realnego wzrostu płac.
Emerytury
Polski nie stać na obniżenie wieku emerytalnego. Wynika to z negatywnych trendów demograficznych. Racjonalnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie równej dla wszystkich emerytury obywatelskiej i możliwości jej zwiększania w nieobligatoryjnych filarach. Zwiększyłoby to skłonność do oszczędzania i uratowało budżet.
Egzamin dojrzałości
Rząd Beaty Szydło wpadł w pułapkę własnych, mało realistycznych obietnic wyborczych. Może wybrać ekonomiczny realizm i porzucić przedwyborcze propozycje, narażając się na utratę poparcia, albo brnąć w populizm. Może też wybrać drogę igrzysk – wzniecanie wojen kulturowych i sporów ideologicznych.
Wybór jednej z tych dróg będzie egzaminem dojrzałości. Rząd Beaty Szydło roztrwonił powagę i wiarygodność. Awantura wokół Trybunału Konstytucyjnego zachwiała wizerunkiem Polski. Nie jesteśmy postrzegani jako kraj przewidywalny, co będzie miało znaczenie dla gospodarki. Rząd nie jest przygotowany do rządzenia, nie ma gotowych ustaw ani kadr. Po raz kolejny potwierdziło się, że „król jest nagi”.
Dodaj komentarz