Polski rynek rowerowy: Jakość kontra chińska produkcja

Polski rynek rowerowy: Jakość kontra chińska produkcja

Wbrew powszechnej opinii, polski rynek rowerowy nie został zdominowany przez produkty z Chin. Coraz większą rolę odgrywają na nim rodzimi producenci, którzy z optymizmem patrzą w przyszłość.

Autor: Szymon Augustyniak

01.10.2004

Dynamiczny rozwój polskich firm

W Polsce sprzedaje się rocznie około 1,2 mln rowerów. Najwięksi krajowi producenci, tacy jak Kross i Arcus, produkują kilkaset tysięcy sztuk rocznie, z czego znacząca część trafia na eksport. Oprócz nich, na rynku działa również niemiecki Sprick oraz kilka mniejszych firm montażowych. Mimo utrzymującej się popularności tanich rowerów importowanych z Dalekiego Wschodu, polski przemysł rowerowy dynamicznie się rozwija. Średnia cena sprzedawanych rowerów rośnie, co świadczy o rosnącym popycie na solidniejsze, a zarazem wciąż przystępne cenowo, polskie produkty.

Od sprzedaży do produkcji

Historia sukcesu polskich firm rowerowych, takich jak Kross, Arcus czy Zasada-Rowery, jest podobna. Początkowo zajmowały się one sprzedażą, następnie sprzedażą hurtową i budowaniem własnych sieci handlowych. Z czasem, bardziej opłacalny okazał się samodzielny montaż rowerów. Firmy zaczęły importować niekompletne rowery, aby obniżyć koszty cła i transportu, a następnie składać je w Polsce. W końcu, dzięki współpracy z zagranicznymi partnerami, uruchomiły własne linie montażowe, a z czasem pełną produkcję.

Jak wspomina Jan Zasada, założyciel firmy Zasada-Rowery: „Zaczęliśmy montować rowery dla firmy z Tajwanu, pod jej nazwą, ale od A do Z u nas, w Wieluniu. W pewnym momencie zauważyliśmy, że wszystko możemy robić sami, a jeśli zrobimy to dobrze, to i samodzielnie będziemy uzyskiwać większe dochody. Zdecydowaliśmy się więc robić własny rower”.

Jakość kluczem do sukcesu

Wraz z upadkiem Rometu, na polskim rynku pojawiła się nisza, którą z powodzeniem wypełnili nowi producenci. Kluczowe okazały się inwestycje w nowoczesne maszyny i organizację produkcji, co pozwoliło konkurować z zachodnimi firmami. Jak podkreśla Zbigniew Sosnowski, prezes firmy Kross: „Mamy najlepsze możliwe maszyny, świetnie zorganizowane magazyny. Nadal mamy przy tym niższe koszty, np. w stosunku do Niemiec”.

Polscy producenci musieli jednak podjąć decyzję: masowa produkcja czy skupienie się na jakości. Produkcja idąca w setki tysięcy niesie za sobą ryzyko obniżenia jakości. „Od początku nie pchaliśmy się w tani rower. Rachunek jest prosty: aby zarobić na tanim rowerze, trzeba go produkować w potwornych ilościach. Tymczasem można zrobić 50 tys. rowerów i zarobić na nich tyle, ile na 500 tys.” – mówi Jan Zasada.

„Musimy utrzymać ilość, bo to określa nasze miejsce na rynku, ale dopiero jakość decyduje o tym, że dostajemy zlecenia produkcji dla innych marek. Stajemy się konkurencją dla Chin, ponieważ dajemy wyższą jakość i ze względu na odległości jesteśmy bardziej elastyczni. A przy tym jesteśmy zbliżeni cenowo” – wyjaśnia Zbigniew Sosnowski.

Ekspansja zagraniczna i budowanie marki

Eksport, szczególnie na rynki europejskie, okazał się kluczowy dla rozwoju polskich firm. Pozwolił on na wydłużenie sezonu, zdobycie know-how oraz budowanie doświadczonego zespołu. Polscy producenci coraz śmielej wchodzą na zagraniczne rynki pod własnymi markami. Kross, na przykład, skupił się na jednej, silnej marce i z powodzeniem rozwija sieć dealerską w Niemczech, oferując wsparcie i konkurencyjne ceny.

„Chcemy pozyskać dilerów, dając im wsparcie sprzedażowe i dobry, niedrogi produkt. Do tego celu potrzebujemy bazy logistycznej w Niemczech – magazyny, biuro, aby precyzyjnie reagować na zapotrzebowanie ze strony dilerów” – mówi Zbigniew Sosnowski.

Budowanie silnej marki to również inwestycja na przyszłość. „Swego czasu odwiedzili nas przedstawiciele szacownej firmy Relaigh, legendy w branży. Firmy, która upadła, ale została marka. Wtedy zdecydowaliśmy się budować własną markę. Gdyby tak było, że będziemy upadać, pozostanie marka, która coś znaczy” – opowiada Jan Zasada.

Przyszłość polskiego rynku rowerowego

Przed polskimi producentami stoi wyzwanie budowania marki i zdobywania zaufania klientów. Kluczowym momentem będzie lipiec przyszłego roku, kiedy wygasa 5-letnie cło antydumpingowe na rowery z Chin. Producenci spodziewają się jego przedłużenia, co da im dodatkowy czas na umocnienie swojej pozycji w Europie.

„Dostajemy 5 czy 10 lat na ciężką pracę i zbudowanie sobie pozycji w Europie” – mówi Zbigniew Sosnowski. „Cały czas musimy być w biegu, uczyć się. Dlatego cytowany wielokrotnie milion rowerów nie stanowi dla nas jakiejś granicy psychicznej czy fizycznej, bariery, której nie będziemy chcieli przekroczyć. Idziemy dalej, bo mierzymy w wysokie cele”.

Jak podsumowuje Ryszard Jaskólski, konsultant Openavigators, polskie firmy rowerowe mają duży potencjał, ale wymagają nadzoru kosztowego i usprawnienia zarządzania. Szansą jest ekspansja na rynki zagraniczne, szczególnie niemiecki i angielski, oraz oferowanie wysokiej jakości, która pozwala konkurować z producentami z Dalekiego Wschodu.

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *